Piątek w Anglii to obowiązkowo fish and chips czyli ryba z frytkami i zielonym groszkiem. Nad morzem sprzedawana w rożkach z gazety. A frytki obowiązkowo polane octem (dlatego zawsze trzeba sprzedawcę uprzedzić że octu nie nie). Tak mi się jakoś wczoraj przypomniało w związku z tym Tygrys dostał mały odpowiednik tego dania.
Ryba z ziemniaczano-groszkowym puree
po 5 miesiącu
można zamrażać ale bez ziemniaka
czas przygotowania: 10 minut
kawałek ryby (na porcję wzięłam taka kostkę łososia 3x3cm)
mały ziemniak
2 łyzki zielonego groszku (świeżego lub mrożonego)
Rybę ugotować na parze lub w mleku, rozdrobnić widelcem. Nie przegotować bo stanie się twarda i nie smaczna.
Ziemniaka pokroić w drobniutką kostkę i ugotować na parze z groszkiem lub przykryć wodą, dodać groszek i gotować kilka minut do miękkości. Warzywa przetrzeć przez sito. Nie miksować. Dodać trochę wody z gotowania dla uzyskania odpowiedniej konsystencji, połączyć z rybą.
Słów kilka o groszku.
Początkowo bałam się podawać maluchowi groszek, wiadomo grochówka = gazy = płacz. Okazuje się że to nie wina samego groszku a niestrawionych resztek zalegających w przewodzie pokarmowym, głównie łupinek. Maluch nie trawi łupinek (z grochu, kukurydzy, skórek z owoców) do 2 roku życia. Wystarczy zatem pozbyć się ich przez przetarcie przez sito i powstaje lekkostrawne danie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz