W środę Tygrys zażądał naleśników. Miały być już i miały być na wczoraj. Więc na szybko wyszła pseudo -krowa.
niedziela, 29 września 2013
Gra w zielone - sok z ogórka
Tygrys nie lubi surowych warzyw. Więc przemycam. Dziś był ogórek w soku.
po 18 miesiącu
2 jabłka
dojrzały banan
duży ogórek
kiwi
marchewka
opcjonalnie: miód
Warzywa i owoce wrzucić do sokowirówki. Ewentualnie dosłodzić miodem.
Naleśniki inaczej - kurczaczkowo
Obieramy z Tygrysem jajka.
Mama: Tygrys chcesz jajeczko?
Tygrys: Njeee
M: A wiesz, że w jajeczku mieszkał kiedyś kurczaczek. Taki malutki.
T: Ooooooo
M: Siedział sobie w środku i wcinał żółteczko. Jak wcinał?
T: Mniammniammniam
M: I spał. Kurczaczki lubią dużo spać. Wiesz jak śpią kurczaczki?
T: udaje że chrapie
M: I jak tak jadł i spał to rósł i rósł i rósł aż zabrakło mu miejsca w jajeczku. Nie miał miejsca aby się obrócić ani wyprostować skrzydełek. A wiesz co było najgorsze? Że nie mógł podrapać się po nosku, a tak go swędział, że ojej.
T: marszczy nosek
M: Pewnego dnia obudził się, starszliwie głodny, a tu okazało się, że skończyło się żółteczko. Co tu zrobić? Co tu zrobić?
T: Rozkłada ręce
M: Myśli sobie: postukam w skorupkę, może mi ktoś pomoże. Zaczął stukać delikatnie tuktuktuk - mama stuka o blat. Ale nic się nie stało. Może trzeba postukać mocniej? tuktuktuk! TRACH!!! pękła skorupka
T: zanosi się perlistym śmiechem
M: Może postukam jeszcze mocniej pomyślał kurczaczek i stuka TUKTUKTUK TRACH!!!!
T: prawie spadł ze stołeczka ze śmiechu
M: Skorupka rozpadła się i kurczaczek wyskoczył na zewnątrz, rozejrzał się a tam - kurka. Mama! krzyknął radośnie.
T: Ama!!!!!
M: przekraja jajko pokazując mu żółtko. To jak Tygrysku chcesz spróbować żółteczka jak kurczaczek?
T: ym! (jego wersja TAK).
Od wczoraj Tygrys jest fanem jajek gotowanych na twardo. Ufff. Teraz muszę wymyślić coś aby przekonać go do surowej papryki i pomidorów. Dalsza część bajeczki o kurczaczku i jego przygodach w wielkim świecie jest kontynuowana przed zasypianiem.
Pozostając w klimacie kurczaczkowym dziś na śniadanie Tygrys dostał jajecznicę z naleśnikiem. Oczy z żurawiny, nosek z czerwonej papryki.
wtorek, 24 września 2013
Chipsy buraczane
Buraki? Mama bądź poważne, nie będę tego jadł. Bleeee - to wszystko i więcej zawarte w jednym spojrzeniu pełnym pogardy dla tego, jakże zdrowego warzywka. Ile razy to przerabiałyśmy? Ale chipsom buraczanym się na pewno nie oprą. Zrobiłam je gdy Tygrys padł na drzemkę (chociaż długo próbował mnie przekonywać, że takowej nie potrzebuje. Zasnął na krześle z w połowie zjedzonym naleśnikiem w buzi). Schowałam je do szafki aby nie kusiły, bo sama zjadłam mu połowę porcji. Chrupiące, słodziutkie. Pyszne. Już wiem co będę podjadać w zimowe wieczory i stanowczo za mało buraków posadziłyśmy w tym roku.
Buraka obrać, umyć i pokroić na bardzo cienkie plasterki. Im cieńsze plasterki tym szybciej się upieką. Ułożyć je jedną warstwą na talerzu. Piec na pełnej mocy w mikrofali. Trudno powiedzieć ile będą się piekły bo czas zależy od grubości buraka, ilości plasterków i mocy kuchenki. Moje piekły się po ok 3,5 minuty na jedną stronę. Po 3,5 min przełożyłam je na drugą stronę i dopiekłam kolejne 3-3,5min. Trzeba pilnować by się nie spaliły.
Naleśniki inaczej - pies
Tygrys to fan naleśników. Samych, bez nadzienia. Taki minimalista. Staram się je urozmaicać by zbyt szybko mu się nie nudziły. Dziś - piesek. Banalnie prosty w przygotowaniu.
Przepis jak TEN TU. Odrobina czerwonego barwnika lub soku z buraków i kakao. Do dwóch miseczek odbieramy trochę masy. Dodajemy poszczególne barwniki i mieszamy. Na rozgrzanej patelni nalewamy łyżeczką masę.
Z jasnego ciasta kształtujemy głowę. Może być okrągła lub owalna. Z kakao robimy małe kółeczka na oczy, większe na pyśki i podłużne na uszy. Z czerwonej masy nalewamy podłużny pasek języka. Usmażyć z obu stron i złożyć buźkę. Na oczy położyłam jeszcze po suszonej żurawinie. Gotowe. Całość nie zajęła mi więcej niż 5 minut (o wiele dłużej smażyłam później naleśniki dla reszty rodziny).
Przepis jak TEN TU. Odrobina czerwonego barwnika lub soku z buraków i kakao. Do dwóch miseczek odbieramy trochę masy. Dodajemy poszczególne barwniki i mieszamy. Na rozgrzanej patelni nalewamy łyżeczką masę.
Z jasnego ciasta kształtujemy głowę. Może być okrągła lub owalna. Z kakao robimy małe kółeczka na oczy, większe na pyśki i podłużne na uszy. Z czerwonej masy nalewamy podłużny pasek języka. Usmażyć z obu stron i złożyć buźkę. Na oczy położyłam jeszcze po suszonej żurawinie. Gotowe. Całość nie zajęła mi więcej niż 5 minut (o wiele dłużej smażyłam później naleśniki dla reszty rodziny).
Gra w kulki - owsianka inaczej
Na początku swojej przygody z jedzeniem Tygrys był mega fanem owsianki. Nie było takiej ilości czy kombinacji dodatków, której by odmówił. Od pewnego czasu (niestety) wpadł w tryb "nie, bo nie" i owsianka spotyka się z zamkniętą na wszystkie spusty buźką. Aż do dzisiaj.
wczoraj na kolację zrobiłam mu przepyszną owsiankę, o TĘ. Czego w niej nie było, sama śliniłam się na jej widok, a on "bleeeeee, njeeeeee". Wstawiłam do lodówki w nadziei , że może rano, jak się wyśpi. Przez noc owsianka bardzo zgęstniała. Pomyślałam sobie, że może jeżeli będzie mógł wziąć ją do łapki a nie podaną łyżeczką to bardziej do niego przemówi. dodałam trochę miodu, i ulepiłam kulki (tyle ile zmieści się na małą łyżeczkę). Tylko, że bardzo się kleiły. To obtoczyłam je we wiórkach kokosowych, sezamie i siekanych orzechach. Zniknęły szybko z talerza i jeszcze domagał się o więcej.
środa, 18 września 2013
Babeczki jabłkowo-nektarynkowe pod bezową czapą
Robiłam porządek w zamrażalniku. Znalazłam woreczek z nieokreśloną mazią w kolorze żółto-brązowym. Myślałam, ze to jakiś zagubiony gołąbek. Okazało się, że to duszone jabłka z szarlotki. Kiedyś zaszalałam i zostało mi masy. Naszło mnie na babeczki. Niestety, lodówka mnie zawiodła, bo okazało się, że nie mam żadnego masła ani nawet oleju kokosowego. Po głębszych poszukiwaniach dotarłam do porcji kruchego ciasta, które kiedyś zamroziłam. W ten sposób w przeciągu kilkunastu minut powstały babeczki.
Babeczki jabłkowo-nektarynkowe po bezową czapą.
Ciasto
25 dag mąki
pół kostki masła/margaryny/ 100g oleju kokosowego
1/3 szklanki cukru pudru
żółtko
1-2 łyżki gęstej śmietany
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Piekarnik nagrzać do 180C.
Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem i żółtkiem. Wkroić zimny tłuszcz i posiekać nożem tworząc kruszonkę. Dodać łyżkę śmietany i szybko zagnieść (im krócej ciasto ma kontakt z ciepłymi dłońmi tym będzie delikatniejsze). Jeżeli jest za suche dodać jeszcze łyżkę śmietany.
Rozwałkować na ok 5mm, wykrawać kółka i wyłożyć nimi foremkę na muffinki. Każdą babeczkę wyłożyć papierem do pieczenia lub papierem śniadaniowym i wsypać fasolki ceramiczne (po to by spód nie podnosił się do góry). Można użyć suchego grochu lub fasoli.
Piec ok 15 minut do zrumienienia brzegów. Jeżeli używamy metalowych foremek to czas może być krótszy ponieważ metal lepiej się nagrzewa.
Wyjąć papier i fasolki i wstawić do piekarnika na kolejne 5 minut by podpiec dno.
Tak upieczone babeczki można zamrozić do przyszłych wypieków.
2 jabłka
łyżeczka cynamonu
łyżka kaszy manny lub bułki tartej
łyżka cukru trzcinowego
po łyżce rodzynek i siekanych orzechów
2 nektarynki
Jabłka obrać, pokroić w kostkę i poddusić aż zmiękną. Dodać cukier. Rozdusić widelcem, dodać rodzynki i orzechy i dusić mieszając ok 5 minut. Zdjąć z ognia, dodać kaszę lub bułkę i cynamon. Masę rozsmarować na babeczkach.
Nektarynki obrać (zanurzyć na minute w gorącej wodzie a następnie w zimnej). Pokroić w plasterki. Rozłożyć na masie jabłkowej.
Beza
Białko (z jajka użytego do ciasta)
3 łyżki cukru pudru
Piekarnik przestawić na 190C. białko ubić ze szczyptą soli na sztywno. Dodać cukier i ubijać aż będzie lśniąca. Rozsmarować na nektarynkach tworząc szczyty (ubijałam ręcznie bo Tygrys spał i nie ubiłam tak dobrze jak trzeba stąd zamiast pięknej czapy są placki). Wstawić do piekarnika i piec ok 10 minut lub do momentu zrumienienia się piany.
Można podawać z lodami.
Naleśniki z musem malinowym, karmelizowanymi bananami i orzechami
Naleśniki są u nas często. Szybkie, proste i z ogromnym potencjałem nadzieniowym. A Tygrys uwielbia gdy podrzucam je do góry na patelni. Łapie wtedy za pudełko, wrzuca do niego zabawkę i podrzuca razem ze mną. Dziś na śniadanie były takie.
Naleśniki
szklanka mleka (może być roślinne)
niepełna szklanka mąki (można ją wzbogacić otrębami)
1 jajko
szczypta cukru
łyżeczka oleju
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Smażyć cienkie naleśniki.
Mus malinowy
szklanka malin
łyżka dowolnego dosładzacza
płaska łyżeczka skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
Maliny rozgnieść widelcem. Zagotować z cukrem. Mąkę rozmieszać w odrobinie zimnej wody, dodać do gotujących się malin i chwilę gotować mieszając aż zgęstnieją. Lekko przestudzić.
Karmelizowane banany z orzechami
2 banany
łyżka cukru trzcinowego
łyżka wody
garść siekanych orzechów (myślę że płatki migdałowe pasowałyby lepiej, bo byłyby delikatniejsze)
Orzechy uprażyć na suchej patelni (ok 2-3 minuty). Nie spalić! Cukier i wodę podgrzać w rondelku do rozpuszczenia cukru. Gotować na wolnym ogniu co jakiś czas potrząsając rondelkiem aż cukier zacznie lekko ciemnieć i gęstnieć. Dodać banany pokrojone w plasterki. Chwilę podgrzewać mieszając. dodać orzechy.
Naleśniki posmarować musem, obłożyć bananami i zwijać.
Kokosanki
Zostało mi lukru z babeczek. Nie chciało mi się go zamrażać, a piekarnik jeszcze był ciepły więc na szybko zrobiłam z nich kokosanki. Chrupiące, z kokosową nutą.
Kokosanki
po 12 miesiącu
ok 30 sztuk
czas przygotowania: 5 + 20 minut
1 białko
3 łyżki cukru pudru
3 łyżki wiórek kokosowych (mogą tez być siekane orzechy lub migdały)
wafle
opcjonalnie: czekolada do pochlapania
Piekarnik nagrzać do 150C.
Białka ubić ze szczyptą soli. Dodać cukier i ubijać do rozpuszczenia cukru. Masa powinna być błyszcząca i bardzo gęsta. Dodać wiórki.
Z wafla wykrawać małe ciasteczka, np mała szklanką. Najładniej wyglądają okrągłe, ale są nieekonomiczne bo zostają kawałki wafla. Można też wyciąć kwadraty. Posmarować masą, ułożyć je na blasze i suszyć w piekarniku. Trudno mi powiedzieć ile dokładnie będą się piekły. Trzeba sprawdzać palcem kiedy stwardnieją i skorupka nie będzie się uginać. Zależy też jak dużo masy nałożymy na wafla. Moje (ok łyżeczka masy na waflu) piekły się 20 minut. Potem wyłączyłam piekarnik i zostawiłam je w środku do dosuszenia. Przechowywać w szczelnym opakowaniu. Zimne można pochlapać czekoladą.
sobota, 14 września 2013
Nasz nowy ulubiony - Dżem czekoladowo-śliwkowy z orzechami
Byłam w czwartek na zwyczajowej porannej kawie u sąsiadki. Nasi chłopcy (jej jest 3 miesiące starszy) bawili się wspólnie na dywanie (ułaaaaa ułaaaaa mooje) a my delektowałyśmy się kawką. Gdy nagle ona wyciąga niepozorny słoiczek brązowej mazi.
- Spróbuj - kusi podając łyżeczkę.
I przepadłam. Zanim się obejrzałam ubyło połowy słoiczka, łyżeczka sama wędrowała do moich ust. Nawet Tygrys zainteresował się zawartością.
Dziś przygotowałam wielki gar. Trochę zmodyfikowałam przepis zmniejszając ilość cukru i dodając siekane orzechy. Rodzinka już jest zarażona. Tygrys dostał trochę w miseczce. Jadł łyżką, palcami a w końcu całą ręką.
Gwarantuję, że słoiczki będą wyskrobywane do czysta. Chyba będę musiała schować je gdzieś głęboko, bo szybko zostaną wyjedzone. W tym roku wysyp węgierek a ja taki dżem odkrywam jak już prawie wszystkie są przerobione. Eh..
Dżem czekoladowo - śliwkowy z orzechami
2 kilogramy śliwek węgierek
80 dag cukru
10 dag niesłodzonego kakao
szklanka siekanych orzechów
2 opakowania cukru waniliowego
opcjonalnie: 1-2 tabliczki gorzkiej czekolady
DZIEŃ 1
Śliwki odpestkować. I teraz są 3 opcje.
Opcja 1: surowe śliwki przekręcić przez maszynkę do mięsa. Pierwszego dnia gotować 3 godziny na bardzo wolnym ogniu od czasu do czasu mieszając. Owoce nie lubią gwałtownego gotowania. Wolą powolne odparowywanie (nawet kilkudniowe). Nie dodawać cukru. Po dodaniu cukru skórka już nie zmięknie. Godzinę przed końcem gotowania dodać orzechy.
Opcja 2: Śliwki gotować na wolnym ogniu przez godzinę. Gdy zmiękną zmiksować blenderem. Gotować pozostałe 2 godziny, godzinę przed końcem dodając orzechy.
Opcja 3: Jeżeli lubimy kawałki owoców w dżemie, po prostu gotować go 3 godziny bez rozdrabniania, na godzinę przed końcem dodając orzechy.
Śliwki odstawić bez przykrycia do następnego dnia.
DZIEŃ 2
Dżem przesmażyć na wolnym ogniu. Gdy będzie gorący dodać cukry i smażyć przez godzinę. Dodać kakao i czekoladę. Wymieszać dokładnie.
Gotujący się wlać do wyparzonych słoiczków. Pasteryzować. Schować głęboko przed domownikami ;)
W roli lejka świetnie sprawdza się ucięta plastikowa butelka po mleku |
Uwierzycie, że to mój fartuszek z przedszkola? |
Chyba najlepsza rekomendacja |
piątek, 6 września 2013
Kukuryku na patyku
po 18 miesiącu
3 porcje
czas przygotowania: ok 20 minut
można zamrażać
3 plasterki piersi z kurczaka
zioła: majeranek, oregano, pieprz ziołowy, słodka papryka, imbir
opcjonalnie: warzywa - cukinia, koktajlowe pomidorki, papryka
Pierś obtaczać w ziołach. Nadziać na patyczek do szaszłyków. Jeżeli dodajemy warzywa to nakładać je na przemian z mięsem. Patyczek przeciąć na 3 części.
W rondelku rozgrzać trochę oleju, obsmażyć szaszłyki z każdej strony. Dodać kilka łyżek wody i dusić pod przykryciem ok 15 minut.
Nie zostawiać malucha bez opieki, by nie zrobił sobie krzywdy patyczkiem.
Wesoły talerz - Naleśnikowa pajęczyna
po 12 miesiącu
ok 6 naleśników
czas przygotowania: 5 minut
szklanka mleka (lub pół na pół z wodą)
niepełna szklanka mąki
jajko
łyżeczka oleju
szczypta soli i cukru
Wszystkie składniki zmiksować by nie było grudek. Mąka lubi się rozkleić, więc jeżeli mamy czas to dobrze jest ciasto dostawić na ok 15 minut, ale można tez używać od razu.
Patelnię dobrze rozgrzać, posmarować olejem (jeżeli dodamy trochę oleju do ciasta to nie ma konieczności smarowania patelni przed nalaniem każdej porcji). Ciasto wlać do butelki z dzióbkiem, np po ketchupie i rozprowadzić na patelni w dowolnym kształcie. Zaczęłam od skrzyżowanych ramion a następnie dolałam kółka. Smażyć na średnim ogniu do momentu ścięcia się wierzchu naleśnika. Podrzucić lub przełożyć na drugą stronę za pomocą łopatki.
Przełożyć na talerz, udekorować malinami (lub borówkami/ połówkami śliwek), nogi domalować dżemem.
Bento #2 - Nadmorskie
W ubiegłym tygodniu byliśmy nad morzem. Pudełko zakupione w Biedronce (o nim innym razem) okazało się rewelacyjne. Pakowałam w nie przekąskę Tygryskową i ruszaliśmy na zwiedzanie. Gdy dziecię wołało "Amam" wystarczyło wyciągnąć je z torby i już. Junior radośnie dobierał się do zawartości. Do środka włożyłam silikonowe foremki na muffinki, dzięki czemu zawartość nie rozsypywała się i suche rzeczy nie mieszały się z mokrymi.
Na wakacjach królowały owoce, kabanosy (100% mięsa), sparzone bakalie, orzechy, wafle ryżowe, granola/ batony muesli, paluszki.
- Amam Meman (Tłumaczenie: no jedz Melman) |
Pierwszy Bentus Tygryska
Szalenie podobają mi się pudełka bento. I tysiące kombinacji, które można do nich zapakować. Niby takie zwyczajne śniadaniowe pudełko, a może skrywać wiele pysznych niespodzianek. Już nie mogę się doczekać kiedy będę je przygotowywać dla przedszkolnego Tygrysa (chociaż dowiedziałam się właśnie, że jest zakaz przynoszenia własnych przekąsek i Tygrys ma być skazany na obiady z kostki i przesłodzone jogurty. Mam rok by coś z tym zrobić, lub przyzwyczaić się do tej myśli). Na pysznego bentusia nigdy nie jest za wcześnie, więc Tygrysek już teraz dostaje takiego na drugie śniadanie. Pierwszy był jeszcze bardzo prowizoryczny, ot zwykły pojemnik z przegródkami z folii aluminiowej. A w środku: gotowana marchewka mini i w plasterkach, kiszony ogórek, borówka, jabłko i kilka krakersów z obdrapaną solą (po co tyle soli w jedzeniu, które niby ma być Junior?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)