Eksperymentowałam dziś w kuchni. Na szczęście Tygrys to mój najwierniejszy (i najszczerszy) tester. Dziś pasowało mu wszystko.
Kupiłam dynię. Zazwyczaj kończy w kokosowym curry albo zupie krem, ale dziś zrobiłam z niej frytki. Tygrys, chociaż był już po sutym obiedzie, rzucił się na nie z radością i nawet częstował Dziadka. A to już nie byle co, bo z Dziadkiem dzieli się tylko tym, co najlepsze.
Frytki z dyni
po 12 miesiącu
porcja rodzinna
czas przygotowania: 35 min
mała dynia jadalna (użyłam odmiany Hokkaido)
ulubione przyprawy, użyłam granulowanego czosnku, słodką paprykę, łagodne curry, oregano
trochę oleju kokosowego
Dynię pokroić w ćwiartki, usunąć gniazda nasienne. Dynię obrać obierakiem do ziemniaków.
Pokroić ją w słupki przypominające frytki (ok 1cm grubości). W misce wymieszać olej i przyprawy. Dodać dynię i dokładnie wymieszać rękoma. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ważne, by frytki nie leżały na sobie.
Piec ok 30 min w 200C. Wyjąć gdyby brzegi zaczynały się za bardzo rumienić.
chcę wypróbować dziś, świetny pomysł, robiłam już frytki z selera, z marchwi, ale na dynię nie wpadłam!
OdpowiedzUsuń