wtorek, 26 listopada 2013

Gofry - Save with Jamie Oliver

Tygrys kocha gofry. Ledwie otworzy oczy a już ciągnie mnie do kuchni błagając" go, go" (ciągle jesteśmy w fazie pierwszych sylab). Niestety gofry to nie tosty, nie wyskakują z tostera w przeciągu kilku sekund i zanim je zrobię niecierpliwe dziecię wierci się i krzyczy. dlatego też zawsze robię większą porcję i część gotowych gofrów zamrażam. W takie poranki jak te wrzucam zamrożonego gofra na kilkadziesiąt sekund do tostera i włala dziecię zadowolone i poranek uratowany.
Niedawno dostałam nowa książkę Jamie'ego Save with Jamie. Jednym z przepisów są własnie gofry podane na słono z mięsem. Trochę zmodyfikowałam przepis ale wyszły pyszne. Chrupiące na zewnątrz z miękkim środkiem. 


po 12 miesiącu
12 sztuk
czas przygotowania: zależy od mocy gofrownicy

280g maki pszennej
40g stopionego masła
370 ml mleka
1 łyżeczka sody oczyszczonej
4 łyżki cukru
2 jajka

Białka ubić z cukrem na sztywną pianę. Żółtka zmiksować z masłem, mąką i sodą dodając po trochę mleko aż do uzyskania gładkiej masy. Ciasto powinno mięć konsystencję gęstej śmietany (możliwe, że nie całe mleko będzie potrzebne). Delikatnie mieszać pianę z białek (dodać łyżkę piany i wymieszać energicznie całość a następnie dodać resztę białek i wymieszać delikatnie tylko do połączenia się składników). 
Rozgrzać gofrownicę, posmarować lekko olejem i piec. Moja gofrownica potrzebuje dokładnie 5 minut bez zaglądania (jeżeli otworzymy ją za wcześnie goferek się rozdwoi). Studzić najlepiej w pozycji pionowej aby zachować chrupkość. Jeżeli ułożymy ciepłe na sobie to odwilgotnieją.



Zupa z czerwonej soczewicy z pszenną tortillą

Gęsta sycąca zupa, dostatecznie miękka by mógł poradzić sobie z nią każdy maluch.



po 16 miesiącu
porcja rodzinna
czas przygotowania: ok 1godz

szklanka czerwonej soczewicy
1/4 szklanki kaszy jęczmiennej lub pęczaku
1.5l wywaru warzywnego
cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki przecieru pomidorowego
łyżeczka suszonej mięty
pół łyżeczki słodkiej papryki
opcjonalnie: kawałek mięsa z kurczaka
niepełna łyżeczka soli

Cebule zeszklić z posiekanym czosnkiem, solą i papryką. Dodać miętę, przecier i mięso. Smażyć ok minuty, dodać kaszę i soczewicę, zalać wywarem i gotować na małym ogniu około godziny. Doprawić do smaku.

Tygrys nie jest fanem kanapek. Jeżeli chleb to sam, więc nie mam możliwości przemycenia czegoś w kanapce. Ale dziś zjadł pseudokanapkę zawiniętą w chrupiąca tortillę.


Pszenna tortilla
12 sztuk
można zamrażać

4 szklanki maki pszennej
5 łyżek rozpuszczonego masła
łyżeczka soli
woda

Mąkę wymieszać z sola i masłem. Dodać tyle wody aby zagnieść gładkie elastyczne ciasto (dałam niepełną szklankę. Należy dodawać po trochę). Podzielić na 12 części, uformować z nich kulki, ułożyć na obsypanym mąka blacie i pozostawić na ok 20-30 minut pod ściereczką. Rozwałkować na bardzo cienkie placki i smażyć na suchej patelni z obu stron aż zaczną się rumienić. Jeżeli chcemy chrupiącą to należy studzić je indywidualnie. W innym przypadku przykryć lekko wilgotną ściereczką aby zmiękły. Można je zamrażać.



Ziołowe burgery z czeronej soczewicy (bezglutenowe) i placuszki ziemniaczane

Czerwona soczewica jest jednym z najbogatszych źródeł białka roślinnego. Zawiera witaminy C, PP i grupy B, wapń, fosfor, żelazo i kwas foliowy co wzmacnia układ krwionośny i podnosi poziom hemoglobiny. Ostatnio często gości na naszym stole. Tygrys uwielbia i nie ma żadnych reperkusji brzuszkowych. 



Burgery z Czerwonej Soczewicy (bezglutenowe)
po 16 miesiącu
czas przygotowania: 
można zamrażać

szklanka czerwonej soczewicy
cebulka
jajko
1/4 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (można zastąpić 3 łyżkami bułki tartej w wersji glutenowej)
dowolna ilość siekanej natki pietruszki
garść siekanego szpinaku
ząbek czosnku
sól, pieprz, słodka papryka do smaku
opcjonalnie kaszka kukurydziana do panierowania

Soczewicę ugotować w niewielkiej ilości lekko osolonej wody do miękkości. Gotuje się dosyć szybko. Odcedzić ale wodę zachować. Cebulkę zeszklić na oleju dodając pod koniec posiekany czosnek. Jeżeli chcemy mieć burgery z kawałkami soczewicy to po prostu wymieszać z pozostałymi składnikami. Ja zmiksowałam ją z jajkiem i kaszą jaglaną na gładka pastę (jeżeli masa jest za gęsta można dodać trochę wody z gotowania). Doprawić do smaku. Formować okrągłe kotleciki i ewentualnie o panierować delikatnie w kaszce kukurydzianej. Smażyć na złocisty kolor z obu stron. 

Placki z gotowanych ziemniaków

1kg ziemniaków
mąką ziemniaczana i pszenna
jajko
sól, pieprz
bułka tarta

Ziemniaki ugotować w osolonej wodzie, odcedzić, potłuc i przestudzić. Podzielić na 4 części. Jedną cześć wyjąć a jej miejsce napełnić w równym stopniu obiema mąkami. Dodać jajko, przyprawy i zagnieść. Formować placuszki lub pałeczki, obtaczać w bułce tartej i tępą stroną noża zrobić skośną krateczkę. Smażyć na oleju na złocisto. Świetnie smakują z sosem pomidorowym. 

poniedziałek, 28 października 2013

Papierowe kulki i najlepsze muffinki jakie jadłam

Nie było sprzeciwów, była trochę lajków a zatem rozpoczynamy zabawy edukacyjno-sensoryczne. Ale najpierw może jedzeniowo. 
Wczorajsza pogoda nie pozwalała na gnuśnienie w domu. Piękne słoneczko i to rześkie, jesienne powietrze wygoniło nas na piknik do lasu. Tygrysek był zadowolony aczkolwiek zmiana czasu dała mu się we znaki i po krótkim spacerze po nierównym podłożu nogi zaczęły mu się lekko plątać. Wróciliśmy w pobliże auta, rozścieliliśmy kocyk na ściółce z igliwia i wypakowaliśmy koszyczek. Tygrys nie jest fanem kanapek a chciałam dać mu coś przedobiadowego. Najlepsza opcją wydały mi się muffinki. Zdążyłam je zrobić zanim tata Tygryska się ubrał. Całość zajęła nie więcej niż 30 minut. Wyszły bardzo dobre: wilgotne, słodko-kwaśne, kruszące się lekko w dłoni. Cześć tłuszczu zastąpiłam musem jabłkowym, który przełamuje słodycz i nadaje wilgotność. 

 



Muffinki muesli

24szt lub 12 dużych
po 12 miesiącu (uwaga na orzechy)
czas przygotowania: ok 30 minut
mozna zamrażać

2 szklanki mąki
pół szklanki otrąb
szklanka cukru trzcinowego (część można zastąpić miodem)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
3 jajka
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki musu jabłkowego*
średniej wielkości jabłko, obrane i starte na grubych oczkach
1/2 szklanki tartej marchewki (ok 3 małe)
garść siekanych orzechów
1/2 szklanki wiórek (wiórków?) kokosowych
garść rodzynek
2 łyżki sezamu i siemienia lnianego
2 łyżki ziaren słonecznika
płatki owsiane do posypania

Piekarnik rozgrzać do 180C. Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem do pieczenia, cynamonem i solą. Dodać marchewkę, jabłko i wszystkie bakalie.
Białka ubić na sztywną pianę, dodać żółtka. Dodać olej i mus jabłkowy i chwilę miksować do połączenia się składników. Wlać do suchych składników i wymieszać tylko do momentu gdy wszystkie składniki będą mokre. Nie przemieszać. Foremki napełnić masą, obsypać płatkami owsianymi i piec ok 20-25 minut. Patyczek wbity w muffinka powinien wyjść suchy z ewentualnymi okruszkami.

*) mus jabłkowy zrobiłam z 3 średnich jabłek. Obrałam je, usunęłam gniazda nasienne i starłam na grubych oczkach. Podsmażyłam ok 5 minut aż zmiękły i zmiksowałam blenderem.





Kulki

Potrzebowałam trochę czasu aby uszyć matę. Tygrys bawił się grzecznie klockami, potem siedział obok zapalając i gasząc lampeczkę w maszynie do szycia, wyglądał przez okno obserwując pracującą nieopodal koparkę aż nadszedł TEN moment. Nudzę się. Akurat siedział sobie na niskiej ławie, z której ma idealny punkt obserwacyjny na ulicę. Na podłodze przed nim ustawiłam 3 miski, dałam mu kilka gazetek dyskontowych i zaczęła się zabawa. Z lubością wyrywał kartki (dzieci coś mają do dźwięku rwącego się papieru), potem zgniatał je na kulki a następnie musiał trafić nimi do jednej z misek. Początkowo rzucał gdzie chciał a następnie prosiłam go o wybranie jednej i trafienie do tej konkretnej. Gdy miski się zapełniły zaczął wozić kulki swoja wywrotką. 
Co z tego mieliśmy? Ja miałam dobre 40 minut spokojnego szycia, a dziecię rozwijało małą motorykę (oddzielanie kartek paluszkami i zgniatanie kulek) oraz określanie odległości i celność rzutów. 






poniedziałek, 21 października 2013

Dwulatek - coś więcej niż tylko jedzenie

Internet - pożeracz czasu. Siadam przed monitorem z zamiarem wyszukania X. Zaczynam sobie powiedzmy w Polsce a po kilku godzinach z oczami jak królik znajduje się gdzieś w lasach Amazonii przeglądając Y, B i D. Też tak macie? Albo włączam coś na YT a po kilku godzinach patrzę z niedowierzaniem na monitor zastanawiając się Jak ja tu trafiłam?
No więc zaczęło się od szukania pomysłów na matę sensoryczną dla pewnego Bardzo Wyjątkowego Chłopca (mata jest już gotowa i będzie do obejrzenia może już dziś na Dloobanku ) a skończyłam na przeglądaniu blogów Mam Idealnych. Wydaje się, że ich doba ma przynajmniej 70 godzin, bo z opisów wynika, że prawie każdą godzinę dnia poświęcają swoim dzieciom (których często jest 4-5) i wymyślają im edukacyjne zabawy. A gdzie jeszcze prace domowe, życie itd? Fakt, im bardziej napięty mam grafik, tym łatwiej coś mi do niego wcisnąć, a gdy mam luźny dzień to nie ma szans bym zrobiła wiele. W każdym bądź razie ta lektura uświadomiła mi jak niewiele robię w kierunku edukacji Tygrysa. Nie mówie tu oczywiście o sadzaniu go w ławce i nauce pisania (chociaż owszem uczymy się czytać i liczyć metoda Domana, co Tygrys uwielbia), ale o zabawach rozwijających motorykę, zmysły itd. To znaczy w pewnym sensie to robimy, ale tak "przy okazji" tzn nie jest to nic zaplanowanego, czy świadomego. 

Tygrysiątko skończyło wczoraj 2 latka. (ocieram łzę spływającą po policzku) Moje dziecię dorasta, staje się coraz bardziej samodzielne i zaradne. Nie mogę uwierzyć, że z tej malutkiej 2kilogramowej żabki wyrasta mi mężczyzna jak dąb. Kiedy, jak? Dobrze, że chociaż ja się nie starzeję i tak jak zatrzymałam się na 23 tak stoję (niech tylko ktoś spróbuje zaprzeczyć). No ale ja nie o tym. Postanowiłam zwrócić większą uwagę na nasze zabawy, tak by dołączyć do nich te edukacyjno - odkrywczo-eksperymentowe. Pomysłów mam tysiące, w weekend miałam kilka nudnych wykładów, więc miałam mnóstwo czasu na robienie notatek, które teraz wyglądając jak lista prezentów Świętego Mikołaja (na wczorajszym wykładzie z Semantyki wykładowca mówi: to jest non- existing entity jak Św Mikołaj. Poruszenie na sali: Jak to? Świety Mikołaj nie istnieje? ) taka długa. 
Dziś, jak tylko Tygrys wstanie z drzemki, będziemy eksperymentować pt. Co się rozpuszcza w wodzie?
I tu moje pytanie. Chciałabym gdzieś opisywać nasze zabawy i pomyślałam o dołączeniu tu nowego działu z zabawami edukacyjnymi, bo przecież dbanie o rozwój malucha to nie tylko strawa dla ciała. Nie chce mi się tworzyć kolejnego bloga (bo i tak już za dużo ich mam), a z drugiej strony nie chciałabym zaśmiecać tego, jeżeli oczekujecie tylko kulinarnych pomysłów. Będę wdzięczna za Wasze opinie. Z czasem pewnie przeniosę się na własną domenę gdzie będzie można zrobić kilka podstron dedykowanych tylko jednej tematyce. ale to jak będę mieć więcej czasu (haha).

niedziela, 29 września 2013

Naleśniki inaczej - krowa

W środę Tygrys zażądał naleśników. Miały być już i miały być na wczoraj. Więc na szybko wyszła pseudo -krowa.


Gra w zielone - sok z ogórka

Tygrys nie lubi surowych warzyw. Więc przemycam. Dziś był ogórek w soku. 

po 18 miesiącu

2 jabłka
dojrzały banan
duży ogórek
kiwi
marchewka
opcjonalnie: miód

Warzywa i owoce wrzucić do sokowirówki. Ewentualnie dosłodzić miodem.


Naleśniki inaczej - kurczaczkowo

Obieramy z Tygrysem jajka. 
Mama: Tygrys chcesz jajeczko?
Tygrys: Njeee
M: A wiesz, że w jajeczku mieszkał kiedyś kurczaczek. Taki malutki. 
T: Ooooooo
M: Siedział sobie w środku i wcinał żółteczko. Jak wcinał?
T: Mniammniammniam
M:  I spał. Kurczaczki lubią dużo spać. Wiesz jak śpią kurczaczki?
T: udaje że chrapie
M: I jak tak jadł i spał to rósł i rósł i rósł aż zabrakło mu miejsca w jajeczku. Nie miał miejsca aby się obrócić ani wyprostować skrzydełek. A wiesz co było najgorsze? Że nie mógł podrapać się po nosku, a tak go swędział, że ojej.
T: marszczy nosek
M: Pewnego dnia obudził się, starszliwie głodny, a tu okazało się, że skończyło się żółteczko. Co tu zrobić? Co tu zrobić?
T: Rozkłada ręce
M: Myśli sobie: postukam w skorupkę, może mi ktoś pomoże. Zaczął stukać delikatnie tuktuktuk - mama stuka o blat. Ale nic się nie stało. Może trzeba postukać mocniej? tuktuktuk! TRACH!!! pękła skorupka
T: zanosi się perlistym śmiechem
M: Może postukam jeszcze mocniej pomyślał kurczaczek i stuka TUKTUKTUK TRACH!!!!
T: prawie spadł ze stołeczka ze śmiechu
M: Skorupka rozpadła się i kurczaczek wyskoczył na zewnątrz, rozejrzał się a tam - kurka. Mama! krzyknął radośnie.
T: Ama!!!!!
M: przekraja jajko pokazując mu żółtko. To jak Tygrysku chcesz spróbować żółteczka jak kurczaczek?
T: ym! (jego wersja TAK).
Od wczoraj Tygrys jest fanem jajek gotowanych na twardo. Ufff. Teraz muszę wymyślić coś aby przekonać go do surowej papryki i pomidorów. Dalsza część bajeczki o kurczaczku i jego przygodach w wielkim świecie jest kontynuowana przed zasypianiem.

Pozostając w klimacie kurczaczkowym dziś na śniadanie Tygrys dostał jajecznicę z naleśnikiem. Oczy z żurawiny, nosek z czerwonej papryki.


wtorek, 24 września 2013

Chipsy buraczane

Buraki? Mama bądź poważne, nie będę tego jadł. Bleeee - to wszystko i więcej zawarte w jednym spojrzeniu pełnym pogardy dla tego, jakże zdrowego warzywka. Ile razy to przerabiałyśmy? Ale chipsom buraczanym się na pewno nie oprą. Zrobiłam je gdy Tygrys padł na drzemkę (chociaż długo próbował mnie przekonywać, że takowej nie potrzebuje. Zasnął na krześle z w połowie zjedzonym naleśnikiem w buzi). Schowałam je do szafki aby nie kusiły, bo sama zjadłam mu połowę porcji. Chrupiące, słodziutkie. Pyszne. Już wiem co będę podjadać w zimowe wieczory i stanowczo za mało buraków posadziłyśmy w tym roku.


Buraka obrać, umyć i pokroić na bardzo cienkie plasterki. Im cieńsze plasterki tym szybciej się upieką. Ułożyć je jedną warstwą na talerzu. Piec na pełnej mocy w mikrofali. Trudno powiedzieć ile będą się piekły bo czas zależy od grubości buraka, ilości plasterków i mocy kuchenki. Moje piekły się po ok 3,5 minuty na jedną stronę. Po 3,5 min przełożyłam je na drugą stronę i dopiekłam kolejne 3-3,5min. Trzeba pilnować by się nie spaliły. 


Naleśniki inaczej - pies

Tygrys to fan naleśników. Samych, bez nadzienia. Taki minimalista. Staram się je urozmaicać by zbyt szybko mu się nie nudziły. Dziś - piesek. Banalnie prosty w przygotowaniu.


Przepis jak TEN TU. Odrobina czerwonego barwnika lub soku z buraków i kakao. Do dwóch miseczek odbieramy trochę masy. Dodajemy poszczególne barwniki i mieszamy. Na rozgrzanej patelni nalewamy łyżeczką masę.

Z jasnego ciasta kształtujemy głowę. Może być okrągła lub owalna. Z kakao robimy małe kółeczka na oczy, większe na pyśki i podłużne na uszy. Z czerwonej masy nalewamy podłużny pasek języka. Usmażyć z obu stron i złożyć buźkę. Na oczy położyłam jeszcze po suszonej żurawinie. Gotowe. Całość nie zajęła mi więcej niż 5 minut (o wiele dłużej smażyłam później naleśniki dla reszty rodziny).


Gra w kulki - owsianka inaczej

Na początku swojej przygody z jedzeniem Tygrys był mega fanem owsianki. Nie było takiej ilości czy kombinacji dodatków, której by odmówił. Od pewnego czasu (niestety) wpadł w tryb "nie, bo nie" i owsianka spotyka się z zamkniętą na wszystkie spusty buźką. Aż do dzisiaj. 
wczoraj na kolację zrobiłam mu przepyszną owsiankę, o . Czego w niej nie było, sama śliniłam się na jej widok, a on "bleeeeee, njeeeeee". Wstawiłam do lodówki w nadziei , że może rano, jak się wyśpi. Przez noc owsianka bardzo zgęstniała. Pomyślałam sobie, że może jeżeli będzie mógł wziąć ją do łapki a nie podaną łyżeczką to bardziej do niego przemówi. dodałam trochę miodu, i ulepiłam kulki (tyle ile zmieści się na małą łyżeczkę). Tylko, że bardzo się kleiły. To obtoczyłam je we wiórkach kokosowych, sezamie i siekanych orzechach. Zniknęły szybko z talerza i jeszcze domagał się o więcej. 


środa, 18 września 2013

Babeczki jabłkowo-nektarynkowe pod bezową czapą

Robiłam porządek w zamrażalniku. Znalazłam woreczek z nieokreśloną mazią w kolorze żółto-brązowym. Myślałam, ze to jakiś zagubiony gołąbek. Okazało się, że to duszone jabłka z szarlotki. Kiedyś zaszalałam i zostało mi masy. Naszło mnie na babeczki. Niestety, lodówka mnie zawiodła, bo okazało się, że nie mam żadnego masła ani nawet oleju kokosowego. Po głębszych poszukiwaniach dotarłam do porcji kruchego ciasta, które kiedyś zamroziłam. W ten sposób w przeciągu kilkunastu minut powstały babeczki.


Babeczki jabłkowo-nektarynkowe po bezową czapą.

Ciasto

25 dag mąki
pół kostki masła/margaryny/ 100g oleju kokosowego
1/3 szklanki cukru pudru
żółtko
1-2 łyżki gęstej śmietany
płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Piekarnik nagrzać do 180C. 
Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem i żółtkiem. Wkroić zimny tłuszcz i posiekać nożem tworząc kruszonkę. Dodać łyżkę śmietany i szybko zagnieść (im krócej ciasto ma kontakt z ciepłymi dłońmi tym będzie delikatniejsze). Jeżeli jest za suche dodać jeszcze łyżkę śmietany. 
Rozwałkować na ok 5mm, wykrawać kółka i wyłożyć nimi foremkę na muffinki. Każdą babeczkę wyłożyć papierem do pieczenia lub papierem śniadaniowym i wsypać fasolki ceramiczne (po to by spód nie podnosił się do góry). Można użyć suchego grochu lub fasoli. 
Piec ok 15 minut do zrumienienia brzegów. Jeżeli używamy metalowych foremek to czas może być krótszy ponieważ metal lepiej się nagrzewa. 
Wyjąć papier i fasolki i wstawić do piekarnika na kolejne 5 minut by podpiec dno. 
Tak upieczone babeczki można zamrozić do przyszłych wypieków.

Nadzienie

2 jabłka
łyżeczka cynamonu
łyżka kaszy manny lub bułki tartej
łyżka cukru trzcinowego
po łyżce rodzynek i siekanych orzechów
2 nektarynki

Jabłka obrać, pokroić w kostkę i poddusić aż zmiękną. Dodać cukier. Rozdusić widelcem, dodać rodzynki i orzechy i dusić mieszając ok 5 minut. Zdjąć z ognia, dodać kaszę lub bułkę i cynamon. Masę rozsmarować na babeczkach. 

Nektarynki obrać (zanurzyć na minute w gorącej wodzie a następnie w zimnej). Pokroić w plasterki. Rozłożyć na masie jabłkowej.




Beza

Białko (z jajka użytego do ciasta)
3 łyżki cukru pudru

Piekarnik przestawić na 190C. białko ubić ze szczyptą soli na sztywno. Dodać cukier i ubijać aż będzie lśniąca. Rozsmarować na nektarynkach tworząc szczyty (ubijałam ręcznie bo Tygrys spał i nie ubiłam tak dobrze jak trzeba stąd zamiast pięknej czapy są placki). Wstawić do piekarnika i piec ok 10 minut lub do momentu zrumienienia się piany.
Można podawać z lodami.





Jabłko z cynamonem

Naleśniki z musem malinowym, karmelizowanymi bananami i orzechami



Naleśniki są u nas często. Szybkie, proste i z ogromnym potencjałem nadzieniowym. A Tygrys uwielbia gdy podrzucam je do góry na patelni. Łapie wtedy za pudełko, wrzuca do niego zabawkę i podrzuca razem ze mną. Dziś na śniadanie były takie.

Naleśniki

szklanka mleka (może być roślinne)
niepełna szklanka mąki (można ją wzbogacić otrębami)
1 jajko
szczypta cukru
łyżeczka oleju

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Smażyć cienkie naleśniki.

Mus malinowy

szklanka malin
łyżka dowolnego dosładzacza
płaska łyżeczka skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej

Maliny rozgnieść widelcem. Zagotować z cukrem. Mąkę rozmieszać w odrobinie zimnej wody, dodać do gotujących się malin i chwilę gotować mieszając aż zgęstnieją. Lekko przestudzić. 

Karmelizowane banany z orzechami

2 banany
łyżka cukru trzcinowego
łyżka wody
garść siekanych orzechów (myślę że płatki migdałowe pasowałyby lepiej, bo byłyby delikatniejsze)

Orzechy uprażyć na suchej patelni (ok 2-3 minuty). Nie spalić! Cukier i wodę podgrzać w rondelku do rozpuszczenia cukru. Gotować na wolnym ogniu co jakiś czas potrząsając rondelkiem aż cukier zacznie lekko ciemnieć i gęstnieć. Dodać banany pokrojone w plasterki. Chwilę podgrzewać mieszając. dodać orzechy.

Naleśniki posmarować musem, obłożyć bananami i zwijać. 





Kokosanki


Zostało mi lukru z babeczek. Nie chciało mi się go zamrażać, a piekarnik jeszcze był ciepły więc na szybko zrobiłam z nich kokosanki. Chrupiące, z kokosową nutą.

Kokosanki
po 12 miesiącu
ok 30 sztuk
czas przygotowania: 5 + 20 minut

1 białko
3 łyżki cukru pudru
3 łyżki wiórek kokosowych (mogą tez być siekane orzechy lub migdały)
wafle

opcjonalnie: czekolada do pochlapania

Piekarnik nagrzać do 150C. 
Białka ubić ze szczyptą soli. Dodać cukier i ubijać do rozpuszczenia cukru. Masa powinna być błyszcząca i bardzo gęsta. Dodać wiórki.
Z wafla wykrawać małe ciasteczka, np mała szklanką. Najładniej wyglądają okrągłe, ale są nieekonomiczne bo zostają kawałki wafla. Można też wyciąć kwadraty. Posmarować masą, ułożyć je na blasze i suszyć w piekarniku. Trudno mi powiedzieć ile dokładnie będą się piekły. Trzeba sprawdzać palcem kiedy stwardnieją i skorupka nie będzie się uginać. Zależy też jak dużo masy nałożymy na wafla. Moje (ok łyżeczka masy na waflu) piekły się 20 minut. Potem wyłączyłam piekarnik i zostawiłam je w środku do dosuszenia. Przechowywać w szczelnym opakowaniu. Zimne można pochlapać czekoladą.






Ciasteczka

sobota, 14 września 2013

Nasz nowy ulubiony - Dżem czekoladowo-śliwkowy z orzechami

Byłam w czwartek na zwyczajowej porannej kawie u sąsiadki. Nasi chłopcy (jej jest 3 miesiące starszy) bawili się wspólnie na dywanie (ułaaaaa ułaaaaa mooje) a my delektowałyśmy się kawką. Gdy nagle ona wyciąga niepozorny słoiczek brązowej mazi.
- Spróbuj - kusi podając łyżeczkę.
I przepadłam. Zanim się obejrzałam ubyło połowy słoiczka, łyżeczka sama wędrowała do moich ust. Nawet Tygrys zainteresował się zawartością. 
Dziś przygotowałam wielki gar. Trochę zmodyfikowałam przepis zmniejszając ilość cukru i dodając siekane orzechy. Rodzinka już jest zarażona. Tygrys dostał trochę w miseczce. Jadł łyżką, palcami a w końcu całą ręką. 
Gwarantuję, że słoiczki będą wyskrobywane do czysta. Chyba będę musiała schować je gdzieś głęboko, bo szybko zostaną wyjedzone. W tym roku wysyp węgierek a ja taki dżem odkrywam jak już prawie wszystkie są przerobione. Eh..



Dżem czekoladowo - śliwkowy z orzechami

2 kilogramy śliwek węgierek
80 dag cukru
10 dag niesłodzonego kakao
szklanka siekanych orzechów
2 opakowania cukru waniliowego
opcjonalnie: 1-2 tabliczki gorzkiej czekolady

DZIEŃ 1
Śliwki odpestkować. I teraz są 3 opcje.

Opcja 1: surowe śliwki przekręcić przez maszynkę do mięsa. Pierwszego dnia gotować 3 godziny na bardzo wolnym ogniu od czasu do czasu mieszając. Owoce nie lubią gwałtownego gotowania. Wolą powolne odparowywanie (nawet kilkudniowe). Nie dodawać cukru. Po dodaniu cukru skórka już nie zmięknie. Godzinę przed końcem gotowania dodać orzechy.

Opcja 2: Śliwki gotować na wolnym ogniu przez godzinę. Gdy zmiękną zmiksować blenderem. Gotować pozostałe 2 godziny, godzinę przed końcem dodając orzechy.

Opcja 3: Jeżeli lubimy kawałki owoców w dżemie, po prostu gotować go 3 godziny bez rozdrabniania, na godzinę przed końcem dodając orzechy.

Śliwki odstawić bez przykrycia do następnego dnia.  

DZIEŃ 2

Dżem przesmażyć na wolnym ogniu. Gdy będzie gorący dodać cukry i smażyć przez godzinę. Dodać kakao i czekoladę. Wymieszać dokładnie. 
Gotujący się wlać do wyparzonych słoiczków. Pasteryzować. Schować głęboko przed domownikami ;)


W roli lejka świetnie sprawdza się ucięta plastikowa butelka po mleku

Uwierzycie, że to mój fartuszek z przedszkola?
Chyba najlepsza rekomendacja



piątek, 6 września 2013

Kukuryku na patyku



po 18  miesiącu
3 porcje
czas przygotowania: ok 20 minut
można zamrażać

3 plasterki piersi z kurczaka
zioła: majeranek, oregano, pieprz ziołowy, słodka papryka, imbir
opcjonalnie: warzywa - cukinia, koktajlowe pomidorki, papryka

Pierś obtaczać w ziołach. Nadziać na patyczek do szaszłyków. Jeżeli dodajemy warzywa to nakładać je na przemian z mięsem. Patyczek przeciąć na 3 części.
W rondelku rozgrzać trochę oleju, obsmażyć szaszłyki z każdej strony. Dodać kilka łyżek wody i dusić pod przykryciem ok 15 minut.
Nie zostawiać malucha bez opieki, by nie zrobił sobie krzywdy patyczkiem.


Wesoły talerz - Naleśnikowa pajęczyna



po 12 miesiącu
ok 6 naleśników
czas przygotowania: 5 minut

szklanka mleka (lub pół na pół z wodą)
niepełna szklanka mąki
jajko
łyżeczka oleju
szczypta soli i cukru

Wszystkie składniki zmiksować by nie było grudek. Mąka lubi się rozkleić, więc jeżeli mamy czas to dobrze jest ciasto dostawić na ok 15 minut, ale można tez używać od razu. 
Patelnię dobrze rozgrzać, posmarować olejem (jeżeli dodamy trochę oleju do ciasta to nie ma konieczności smarowania patelni przed nalaniem każdej porcji). Ciasto wlać do butelki z dzióbkiem, np po ketchupie i rozprowadzić na patelni w dowolnym kształcie. Zaczęłam od skrzyżowanych ramion a następnie dolałam kółka. Smażyć na średnim ogniu do momentu ścięcia się wierzchu naleśnika. Podrzucić lub przełożyć na drugą stronę za pomocą łopatki. 
Przełożyć na talerz, udekorować malinami (lub borówkami/ połówkami śliwek), nogi domalować dżemem. 


Bento #2 - Nadmorskie

W ubiegłym tygodniu byliśmy nad morzem. Pudełko zakupione w Biedronce (o nim innym razem) okazało się rewelacyjne. Pakowałam w nie przekąskę Tygryskową i ruszaliśmy na zwiedzanie. Gdy dziecię wołało "Amam" wystarczyło wyciągnąć je z torby i już. Junior radośnie dobierał się do zawartości. Do środka włożyłam silikonowe foremki na muffinki, dzięki czemu zawartość nie rozsypywała się i suche rzeczy nie mieszały się z mokrymi. 

Na wakacjach królowały owoce, kabanosy (100% mięsa), sparzone bakalie, orzechy, wafle ryżowe, granola/ batony muesli, paluszki. 


- Amam Meman (Tłumaczenie: no jedz Melman)

Pierwszy Bentus Tygryska

Szalenie podobają mi się pudełka bento. I tysiące kombinacji, które można do nich zapakować. Niby takie zwyczajne śniadaniowe pudełko, a może skrywać wiele pysznych niespodzianek. Już nie mogę się doczekać kiedy będę je przygotowywać dla przedszkolnego Tygrysa (chociaż dowiedziałam się właśnie, że jest zakaz przynoszenia własnych przekąsek i Tygrys ma być skazany na obiady z kostki i przesłodzone jogurty. Mam rok by coś z tym zrobić, lub przyzwyczaić się do tej myśli). Na pysznego bentusia nigdy nie jest za wcześnie, więc Tygrysek już teraz dostaje takiego na drugie śniadanie. Pierwszy był jeszcze bardzo prowizoryczny, ot zwykły pojemnik z przegródkami z folii aluminiowej. A w środku: gotowana marchewka mini i w plasterkach, kiszony ogórek, borówka, jabłko i kilka krakersów z obdrapaną solą (po co tyle soli w jedzeniu, które niby ma być Junior?)


piątek, 23 sierpnia 2013

Owoce na szybko

Czasem Tygrys odmawia zjedzenia jakiegoś owoca, którego wcześniej połykał garściami. Albo podchodzi z rezerwą do czegoś nowego. Pomaga wmieszanie intruza pomiędzy jego ulubione. Np nadziane na patyczek do lodów.




Kotlety z soczewicy

Tygrys jest w fazie pomagania w kuchni. W zasadzie we wszystkim. A to, co przygotuje sam zazwyczaj lepiej mu smakuje i chętniej je. 


po 18 miesiącu
porcja rodzinna
można zamrażać

szklanka soczewicy
jajko
3 łyżki płatków owsianych
3 łyżki otrąb (użyłam owsiane, żytnie i orkiszowe)
siekana natka
czerwona papryka - pokrojona w drobna kostkę
po łyżce mielonego sezamu i siemienia lnianego
bułka tarta lub otręby do panierowania
ulubione przyprawy, mi pasowała garam masala, pieprz ziołowy i trochę curry

Soczewicę ugotować w wodzie do miękkości. Odcedzić i zmielić blenderem. Dodać pozostałe składniki i odstawić na ok 20 minut by lekko przestygła. Formować małe kotleciki lub kulki, obtaczać w bułce lub otrębach i smażyć na złocisto. 




Granola lub batony muesli

Na wyprawy z Tygrysem lubię zabierać coś treściwego. Coś, co doda energii i będzie napakowane dobrymi składnikami a do tego łatwe w jedzeniu. Najlepiej do łapki. Do tego celu świetnie nadają się batoniki muesli, pokruszone zamieniają się w granolę pasująca do mleka lub jogurtu. W niedzielę ruszamy nad morze więc jutro będziemy piekli podwójna porcję.


po 12 miesiącu
ok 30 batoników
czas przygotowania: 15+30 minut

3 szklanki płatków owsianych
garść orzechów lub migdałów - posiekane
150 ml tłuszczu (olej kokosowy, masło) rozpuszczonego i lekko przestudzonego
4 łyżki cukru trzcinowego
6 łyżek miodu
miseczka (300ml) dowolnych bakalii: żurawina, rodzynki, morele, daktyle, sezam, siemię lniane, wiórki kokosowe, ziarna słonecznika, pestki dyni
jajko
pół łyżeczki cynamonu

Piekarnik nagrzać do 180C. Płatki i orzechy wsypać do blaszki i prażyć ok 15 minut od czasu do czasu mieszając.


Jajko lekko rozbić, dodać tłuszcz, miód, cukier, cynamon i bakalie. 



Dodać płatki i orzechy i dokładnie wymieszać, tak by płatki były pokryte masą. 



Formę wyłożyć papierem do pieczenia, wyłożyć masę i dobrze docisnąć tak by była równa. Piec 25-30 minut. Wyjąć jeżeli brzegi zaczną się za bardzo przypiekać. 


Wystudzić na kratce i pokroić lub pokruszyć do słoika.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...